Jeśli potrzebujesz zmiany kartki w kalendarzu, żeby ruszyć tyłek… to już widzisz czerwone światło! Co roku o tej porze odbywa się festiwal postanowień: “Nowy rok, nowy ja!” Ludzie nagle odkrywają, że coś tam chcą zmienić i coś zrobić. Ale postanowienia, postanowieniom nierówne. Czy Ty w ogóle umiesz postanawiać?

Zmiany nie czekają na Ciebie
Innymi słowy, jeśli widzisz, że trzeba coś zmienić (w nawykach, w pracy, w umiejętnościach) i nie podejmujesz pierwszego kroku od razu, to prawdopodobnie nie podejmiesz go wcale. Po prostu to nie jest jednak dla Ciebie na tyle istotne, by coś faktycznie zmienić.
Zastanów się zatem…
- Czy Twoje postanowienie to tylko takie “nice to do”? Takie postanowienie nie będzie dla Ciebie priorytetem, tylko zachcianką. Czyli nie zostało zrealizowane w przeszłości, ani nie zabierasz się za niego teraz. W przyszłości też się nie zabierzesz. Skreśl je z listy, bo to tylko coś, co figuruje na poziomie myśli, w Twojej głowie.
- A może to postanowienie jednak jest dla Ciebie “necessary thing to do”? Skoro coś jest “ważną rzeczą do zrobienia” to ona nie może czekać do Nowego Roku! To nie jest zachcianka! W takim wypadku im szybciej podejmiesz kroki, tym lepiej.
A zatem: postanowienie = akcja. Od razu. Nie czekaj, bo każda sekunda odstępu między “muszę coś zrobić” a “robię to” to pole minowe. To jest tarcie. To momenty, w których zapominasz albo coś pożera Twoją uwagę. I zapominasz o czymś istotnym, oglądając kolejną rolkę na TikToku.
Postanowienia noworoczne kosztują Cię
Zwlekanie ma cenę. I to często wyższą, niż myślisz. Przypomina mi się rozmowa z Mariuszem Durajem – moim podopiecznym językowym na którym udało mi się zastosować wiele technik obecnej metody PLA. Zaraz złapiesz się za głowę, gdy pomyślisz sobie, że Mariusz mógł ze wszystkim czekać do postanowień noworocznych.
Mariusz uczył się u nas francuskiego i wydał około 7000 zł. Inwestycja zwróciła się w osiem miesięcy, bo zdobył lepiej płatną pracę dzięki językowi.

Brak decyzji kosztuje 875 zł
Co by było, gdyby zwlekał? W tym przypadku to proste, dlatego uwielbiam go przytaczać. Przez to, że Mariusz chciał wykorzystać francuski również zawodowo, to bardzo łatwo później policzyliśmy, że skoro:
- Kurs łącznie kosztował go 7000 zł
- A zwrot z inwestycji w kurs nastąpił po 8 miesiącach
- To 1 miesiąc zwlekania kosztowałby go 875 zł (w postaci niezrealizowanego zysku).
- Taki był koszt czekania u Mariusza.
- Tyle, że Mariusz nie czekał. Czy wiesz jaki jest Twój koszt czekania?
Każdy miesiąc bez umiejętności to miesiąc, w którym nie masz wyższej pensji, nowych możliwości, nie mieszkasz za granicą, nie masz większej pewności siebie, nie robisz tych wszystkich wymarzonych rzeczy. Czas to zasób, którego nie odzyskasz. Pieniądze, które mógłbyś lub mogłabyś już zarabiać też nie wrócą. Zwlekanie nie jest neutralne. Zwlekanie Cię okrada w sposób niezauważony.
Może Cię zainteresować mój inny artykuł o podobnej tematyce:
Motywacja, czy potrzeba?
Spójrz na to inaczej: czy po prostu masz przypływ motywacji? Czy może zauważasz u siebie potrzebę? To zupełnie dwa inne aspekty, choć jedno uczucie. Dlatego tak często się mylimy. Zaraz sprawię, że będziesz umieć to zdiagnozować u siebie samodzielnie. A stąd już łatwo do podejmowania trafnych decyzji!
Motywacja – to energia. Podobnie jak siła mięśni. Jeśli dobrze pokierujesz tę siłę, to uda Ci się wiele zdziałać (np. poćwiczyć angielski przez 15 minut, albo zrealizować udaną lekcję).
Potrzeba – to podstawa życia. Podobnie jak bijące serce. Jeśli chcesz żyć i móc wykorzystywać swoje mięśnie (np. żeby uczyć się angielskiego) po prostu musisz mieć serducho. Musi istnieć silnik, który będzie generować siłę. Dlatego te słówka są w jednej rodzinie wyrazów.
Znasz ten paradoks…
- Motywacja, która wynika z potrzeby, to motywacja wewnętrzna. Wynika z wnętrza, z Ciebie, z serducha.
- np. uwielbiasz klimat i kulturę Hiszpanii, więc uczysz się ich języka
- Możesz mieć jednak motywację, ale bez realnej, swojej potrzeby. To nazywamy motywacją zewnętrzną. Ona wynika z jakiegoś czynnika zewnętrznego, siły zewnętrznej
- np. ktoś zmusił Cię do czegoś siłą, albo manipulacją (uczenie się języka dla ocen w szkole).
W PLA SCHOOL nie uczymy osób, które nie potrafią zlokalizować swojej motywacji wewnętrznej. Czy bez chęci z wnętrza siebie “oddajesz wtedy serce” takiej nauce? Zależy Ci? Działasz na pełnej? A skoro nauka języków jest projektem długoterminowym to zastanów się – na ile starczy Ci samej siły mięśni? Zmotywujesz się raz, drugi trzeci, ale co potem gdy mięsień się zmęczy? Co, gdy pojawi się jakiś lekki kryzys? Zapamiętaj, że w tym porównaniu to potrzeba jest generatorem siły, a mięśnie jedynie ją przewodzą.
Dlatego tak często i przewrotnie powtarzam, że nie wolno motywować się do nauki języków. Jeśli potrzebujesz motywacji do nauki języków, to prędzej czy później upadniesz. Wystarczy Ci potrzeba – i jeśli ją faktycznie posiadasz, to zrealizujesz swój cel.
Zlokalizuj swoją potrzebę.

Po prostu to robisz…
Zaskoczę Cię na koniec…
Większość noworocznych postanowień to tylko impuls chwili. To motywacja zewnętrzna, która błysnęła chwilowym i jasnym światełkiem, które za moment zgaśnie. Bo nowy rok, bo inni, bo coś… A Ty potrzebujesz jednostajnego światła, które wskaże Ci drogę: tak w lepszy jak i gorszy dzień. Zweryfikuj swoje postanowienia i przestań się wydurniać.
Potrzebujesz czegoś, chcesz tego? To sięgnij po to od razu, a nie szukaj wymówek. By czekać do jutra, do nowego miesiąca, do kolejnego Stycznia. Albo przestań udawać przed samym sobą i oszukiwać własne odbicie w lustrze… że niby coś zrobisz i masz zaplanowane. Zajmij się czymś innym albo odpocznij, po prostu.
Powodzenia i szczęśliwego nowego!