Skoro jesteś na tej stronie, to znaczy, że szukasz informacji na temat aplikacji hiree – praca znajduje Ciebie, stworzonej przez spółkę hiree sp. z o.o. sp.k. Spółka ta jest zarządzana przez: Jakub Piotrowski oraz Marcin Ostrowski.
Z racji współpracy z wyżej wymienioną firmą byłem w kontakcie z wieloma osobami, które już po dłuższym upływie czasu wracają do mnie z pytaniami. Myląca jest też moja obecność na zdjęciach na stronie internetowej hiree – praca znajduje Ciebie dlatego chcę wyklarować sytuację: nie mam nic wspólnego z obecnymi działaniami hiree sp. z o. o.
Poniżej znajduje się moja opinia oparta na moich własnych doświadczeniach. Opinia ta i przestroga mogą być wartościowe ponieważ:
- z twórcami tego projektu znam się prywatnie,
- współtworzyłem ten projekt,
- znam filozofię działania założycieli.
Mam do przedstawienia poniżej dłuższą historię (dla zainteresowanych, mających czas).
Z kolei dla tych, którzy chcą poznać same konkrety mam 6 poniższych punktów. Nie polecam żadnej współpracy z twórcami aplikacji hiree ani korzystania z usług tej firmy (jako pracodawca, czy też jako kandydat szukający pracy) ponieważ:
- celem nadrzędnym hiree sp. z o. o. sp. k. jest gromadzenie danych, a nie świadczenie usług rekruterskich,
- właściciele spółki oszukali własnego współpracownika i współzałożyciela,
- firma bazuje na własności intelektualnej i wynikach pracy uzyskanych w sposób niezgodny z prawem,
Powyższe sprawia, iż aplikacja hiree – praca znajduje Ciebie jak i cała spółka nie są godne zaufania. Do działań tego podmiotu należy podchodzić z zachowaniem wysokiej ostrożności. Być może warto zastanowić się, czy są to dobrzy powiernicy Twoich danych osobowych, wrażliwych (jeśli jesteś kandydatem szukającym zatrudnienia). Jeśli szukasz partnerów biznesowych to myślę, że firma, która jeszcze nie weszła na rynek, a już ma problemy natury zarządczo-finansowo-prawnej – może nie być dobrym wyborem. Chcesz poznać szczegóły na powyższe tematy – czytaj dalej.
Czym jest “hiree – praca znajduje Ciebie”?
Najpierw wyjaśnię czym jest wspomniana aplikacja. W założeniu miała ona funkcjonować jako mobilny asystent pracy, który pozwala na szukanie pracy trochę na zasadzie Tindera. Mobilny asystent zadaje Ci pytania i uzupełnia Twój profil, by potem przedstawić oferty. Z kolei pracodawca ma liczyć na idealnie dopasowanych kandydatów. “Efektem wow” miał być bonus pieniężny za znalezienie pracy – wypłacany pracownikowi, jeżeli ten przepracuje u nowego pracodawcy przynajmniej trzy miesiące.
Co z tego ma ekipa z hiree sp. z o. o. ?
Modne jest ostatnio hasło: “Data is the new currency” – z całą pewnością było sporą inspiracją. Nic na tym świecie nie jest za darmo! A skoro oni jeszcze hojnie wynagradzają ludzi pieniędzmi (a przynajmniej to obiecują) to coś tutaj faktycznie musi być na rzeczy… Jednych to mogło zaalarmować, innych nie. Chodzi oczywiście o Twoje dane.
Model biznesowy chłopaków z aplikacji hiree – praca znajduje Ciebie zakłada pozyskiwanie szczegółowych danych o pracowniku i zarabianie na nich.
Warto zauważyć jak skonstruowana jest aplikacja: nie wgrywa się swojego CV, nie wymienia się informacji z pracodawcą, nie ma żadnych opisowych informacji na temat pracodawców do których aplikujemy… Jak działa apka? Należy jedynie odpowiadać na zadawane pytania i aplikować na interesujące ogłoszenia. To ma być szybki automat: lubię albo nie lubię. Karmimy algorytmy wiedzą, a te w rezultacie będą mogły zaoferować właścicielom “mobilnego asystenta” ciekawe statystyki oraz wiedzę.
Racja, wiele serwisów tak działa. Ale jak hiree będzie obchodzić się z Twoimi danymi? Sam posiadam tak alarmujące doświadczenia, że wolę się nimi podzielić. Każdy dokona własnego wyboru.
Jak to się stało, że pracowałem w tej firmie i co robiłem?
Moi byli znajomi: Jakub Piotrowski oraz Marcin Ostrowski to dwaj etatowi programiści, którzy zaczęli tworzyć aplikację hiree – praca znajduje Ciebie, ale nie mieli pomysłu na jej sprzedaż. Nie mieli też w ogóle doświadczenia w biznesie, zarządzaniu ludźmi, marketingu czy sprzedaży – szczególnie sprzedaży w długich cyklach sprzedażowych.
W hiree brakowało kogokolwiek ze społecznym dowodem zaufania. Jedyną “prawdziwą” osobą z jakimikolwiek social mediami byłem ja. Dlatego nawet w Lutym 2021 (czyli 3 miesiące po zakończeniu współpracy) hiree wykorzystywało mój wizerunek. Na zdjęciu grupowym poniżej stoję w drugim rzędzie, czarny sweter:

Żeby było zabawniej – w Lipcu 2021 Pan Marcin w dalszym ciągu podaje się za mnie, tyle, że już nie używa mojego zdjęcia… Wrzucił swoje… 🙂

Jakoś tak mnie naszło, ponieważ 16.07.2021 w godzinach popołudniowych otrzymałem telefon od osoby, z którą się skontaktowałem w zeszłym roku podczas pracy dla hiree. Mój rozmówca użył zwrotu “tak jak pisaliśmy niedawno na mailu”, co wzbudziło moje podejrzenia. Szkoda komentować, ale jak widać artykuł z wyjaśnieniami i oświadczeniem jest przydatny.
Sprzedaż i marketing w hiree – praca znajduje Ciebie
Objąłem stery marketingowo-sprzedażowe i po porządnym researchu na przełomie Kwietnia i Maja 2020 roku wymyśliłem nazwę hiree, której jestem właścicielem. Przypomnę, że prawie wszystkie nasze działania realizowane były zdalnie, więc sporo mogę potwierdzić screenami.
Zanim zaczęliśmy zabawę na dobre, to trzeba było odrobić zadanie domowe i poznać statystyki oraz dane branży, problemy branży rekrutacyjnej, wpływ pandemii, zbadać możliwe nisze… a potem ustalić opcje w strategii sprzedażowej. Tutaj muszę przyznać, że zadanie było trudne – tym bardziej, że hiree chciało pozostać samowystarczalne i finansować pierwszy etap rozwoju bez pomocy inwestora.
W tym momencie zaczynało mi to wszystko coraz mniej pasować
Pojawiły się pierwsze rozmowy o zyskach… 🙂
Bardzo nie lubię dzielenia tortu, który zostanie przygotowany na śmietance z mleczka krówki, która dopiero urodzi się na wiosnę. Szczególnie drażniące było to przez fakt, że zarządzajacy spółką hiree nigdy nie stworzyli biznesplanu i nie mieli pojęcia ile będą wydawać:
- na marketing,
- na niezbędne narzędzia,
- na wypłaty pracowników…
Nie mieli pojęcia kto będzie odbiorcą ich produktu (tak ze strony konsumenta b2c jak i b2b).
Jednak startupy lubią rządzić się swoimi prawami – dlatego 9 na 10 z nich upada. Po kilku przebojach znalazłem solidną agencję marketingową, która zajęła się reklamą oraz newsletterem i przede wszystkim ASO. Coraz więcej aspektów strategii sprzedażowej i marketingowej zaczynało ze sobą korespondować. Obraliśmy rozsądny kierunek, który w 2020 roku (podczas pandemii) dawał perspektywę sprzedażową (pozyskiwanie klientów b2b) oraz marketingową (pozyskiwanie użytkowników aplikacji – b2c).
Za cel wziąłem sobie korporacje w Katowicach oraz Krakowie, którym bylibyśmy w stanie dostarczać dopasowanych kandydatów. Szerokopojęte BPO funkcjonowało świetnie podczas pandemii, a w dodatku rotacja pracowników sięga w tej branży 15% rocznie.
Brand awareness i dlaczego w ogóle używać apki?
Mocny research poprzedził stworzenie dziewięciu artykułów na bloga, które korespondowały z naszymi USP. Te z kolei rozsądnie podzieliłem na odnoszące się do pracodawców i z drugiej strony – do kandydatów. W międzyczasie:
- zorganizowałem sesję,
- stworzyłem treść landing page’a i nadzorowałem jego budowę,
- równolegle budowałem bazę pierwszych prospect’ów,
- szkoliłem naszego handlowca,
- budowałem i opisywałem wstępne: proces sprzedażowy oraz dalsze procesy przy utrzymaniu klienta
- znalazłem CRM i dopasowałem go do naszych potrzeb,
- nadzorowałem pracę agencji marketingowej przy newsletterze oraz Facebook Adsach,
Cała sytuacja, czyli brak chęci do podpisania umowy, lenistwo ze strony zarządzających spółką i ich rzekoma omniscjencja – przekreślały ten projekt. Na froncie sprzedażowym działo się wiele. Wykonując setki telefonów:
- dokładnie wybraliśmy grupę docelową, konkretne stanowiska do kontaktu,
- upewniliśmy się, że rozwiązujemy ich problem,
- zebraliśmy potrzebne dane do kolejnych działań na wielu płaszczyznach (ABM, cold outreach, reklamy)
- dopasowaliśmy wszelkie treści i komunikaty,
- połączyliśmy to z marketingiem, aby stworzyć wiele punktów styku z odbiorcą
- wszystko umieściliśmy w zakładanym – elastycznym jeszcze – procesie sprzedażowym,
- a ten był dokumentowany za pomocą skonfigurowanego na nasze potrzeby narzędzia CRM.
Co nie wyszło?
Jakub Piotrowski oraz Marcin Ostrowski mają rozmyte pojęcie o realiach rynku. Ich zdaniem pierwsza sprzedaż powinna się pojawić w 2 miesiące po rozpoczęciu działań sprzedażowych. 🙂
W sprzedaży do korporacji. 🙂
Nie mam pojęcia na czym oparte było owe przekonanie. Właściciele hiree sp. z o.o. byli też pewni, że można sprzedawać produkt nie mając profesjonalnej strony internetowej, brandingu lub czegokolwiek co odróżniłoby nas od duchów lub wyłudzaczy danych…
Finał
Jako, że pracowaliśmy zdalnie to na nieszczęście Jakuba Piotrowskiego oraz Marcina Ostrowskiego – wszystko jest zapisane w korespondencjach oraz na screenach (których nastukałem setki, dzieląc się nimi z moją dziewczyną pracującą w branży). Nawet potwierdzenie zawarcia umowy słownej między nami figuruje w przesyłanych mailach. Panowie uznali, że “nie muszą mi wcale za nic zapłacić.” Nie muszą płacić za:
- know-how,
- tytaniczną pracę koncepcyjno-wykonawczą,
- zakupione przeze mnie narzędzia,
- wyszkolenie ich pracownika,
- itd.
Powyższe sprawia, że nie mogę przejść obojętnie obok tak prymitywnych praktyk i wolę przed tym ostrzec ludzi – w szczególności tych z którymi się skontaktowałem w dobrej wierze, oferując usługi spółki hilee. Teraz od tego wszystkiego się odcinam, jak widać, bardzo grubą linią.
Opinia o hiree sp. z o. o. sp. k.
Nie polecam współpracy z tą spółką, ani jej założycielami: Jakub Piotrowski oraz Marcin Ostrowski.
Opinia o aplikacji: hiree – praca znajduje Ciebie
Nie polecam używania tej aplikacji, a moja opinia o hiree – praca znajduje Ciebie jest negatywna. Szczegóły przedstawiłem w tekście powyżej.
OŚWIADCZENIE
Aktualnie nie mam nic wspólnego z działaniami tej firmy. Nie mam pojęcia jak lub w jakim celu wrażliwe dane użytkowników są aktualnie przetwarzane. Nie należy łączyć mnie z tą sprawą lub wynikami działań spółki, czy też jej zarządzających: Jakubem Piotrowskim oraz Marcinem Ostrowskim.